Sławomir Peszko jest jedną z twarzy projektu Wieczystej Kraków, do której dołączył latem 2020 roku. W ostatnim czasie nie pojawia się na boisku, a to za sprawą kontuzji kolana. Do gry wróci dopiero w rundzie wiosennej III ligi.
Sławomir Peszko może odjeść z Wieczystej. Kierunek? „Polska egzotyka”
Urodzony w 1985 roku piłkarz zdaje sobie sprawę, że nieubłaganie zbliża się do końca kariery. W wywiadzie dla „Piłki Nożnej” zdradził, że w piłkę pogra „może pół roku, może półtora”. Wcześniej może zdecydować się na odejście z Wieczystej, gdyż chodzi mu po głowie „polska egzotyka”. – Wychowałem się w Nafcie Jedlicze, ale nigdy nie zagrałem w pierwszej drużynie tego klubu. Chciałbym tam jeszcze wrócić, pograć chwilę w lidze okręgowej – bez żadnego kontraktu, żadnej napinki, dla przyjemności – wyjawił.
Więcej podobnych treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Skrzydłowy ma też już plan na życie po karierze. Chciałby zostać trenerem, najlepiej drużyn seniorskich, poczynił już kroki w tym kierunku. – Kształcę się w Szkole Trenerów w Białej Podlaskiej, w listopadzie kończę kurs UEFA B+A dla byłych zawodowych piłkarzy. Mamy kapitalną grupę: Kuba Wawrzyniak, Sebastian Mila, Arek Malarz, Łukasz Piszczek. Byliśmy już na kilkudniowym stażu w Southampton – zdradził.
Peszko od najmłodszych lat był zafascynowany futbolem, choć nie spodziewał się, że zrobi taką karierę. – Kiedy jako młody chłopak widziałem piłkarza z ekstraklasy, wpatrywałem się w niego jak w obrazek. Marzyłem o spotkaniu z Markiem Citką, który czarował w Widzewie. Gdyby ktoś mnie zabrał wtedy na stadion do Łodzi, byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na świecie – powiedział. Jego losy potoczyły się w taki sposób, że właśnie na tym obiekcie zadebiutował w ekstraklasie, a Widzewowi strzelił pierwszego gola w najwyższej lidze. Potem grał w Bundeslidze, a z reprezentacją na mistrzostwach Europy (2016) i świata (2018).
37-latek zasłynął też z kilku pozaboiskowych ekscesów, które kosztowały go m.in. brak powołania na EURO 2012. Jak przyznał, nie rozrywa szat z tego powodu. – Kilka rzeczy powinienem był zrobić inaczej, czasami nie trzymałem odpowiedniego dystansu z ludźmi, ale niczego nie żałuję. Mogłem grać w lepszych klubach, więcej zarobić, ale to wszystko, co wydarzyło się w moim życiu jest związane z wyborami, jakich dokonywałem na kolejnych etapach kariery – stwierdził. Dodał, że nigdy nie rzutowało to na jego postawę w meczach czy na treningach.