Raków Częstochowa w eliminacjach Ligi Konferencji Europy grał wyśmienicie. Bez większego trudu rozbijał kolejnych rywali: FK Astanę (5:0 i 1:0), Spartak Trnawę (2:0 i 1:0) oraz pokonał Slavię Praga w pierwszym meczu decydującej rundy eliminacji 2:1. Jednak w rewanżu w dramatycznych okolicznościach przegrał 0:2 po golu straconym w 122. minucie, gdy wszyscy szykowali się już do rzutów karnych.
O tym, jak odmienił się Raków pod tym względem, może świadczyć ostatni hit ekstraklasy. Ekipa Papszuna pokonała w Poznaniu Lech 2:1, do końca walcząc o zwycięstwo: w 88. minucie padł nieuznany gol Frana Tudora, chwilę później Raków trafił w poprzeczkę, a mimo to zdobył zwycięskiego gola w 93. minucie. Dzięki temu Raków jest liderem ekstraklasy po 15 kolejkach z przewagą aż siedmiu punktów nad drugą Legią i aż 13. nad 8. Lechem (który ma mecz rozegrany mniej).
– Myślę, że wygraliśmy właśnie determinacją. Tym, że remis nas nie satysfakcjonuje, nie jest wynikiem idealnym. Nas to nie zadowalało – mówi Wojciech Cygan. I wspomina spotkanie, jakie odbyło się po meczu ze Slavią oraz jedną z kluczowych diagnoz, która odmieniła Raków.