Do tego, że polskie kluby nie grają w Lidze Mistrzów zdążyliśmy się przyzwyczaić. Chwalebnym wyjątkiem była Legia Warszawa, która w sezonie 2016/17 rywalizowała w fazie grupowej z Realem Madryt, Borussią Dortmund i Sportingiem Lizbona. Jednak brak polskich piłkarzy reprezentujących zagraniczne kluby w tych rozgrywkach to już zupełna nowość. Tymczasem realną szansę na grę w fazie pucharowej ma jedynie Piotr Zieliński.
Został nam tylko Zieliński. Tak źle nie było od dekady
Od 10 lat w decydującej fazie Ligi Mistrzów zawsze mieliśmy co najmniej dwóch polskich zawodników. Trafił się nawet sezon, w którym ich liczba wynosiła aż siedem (stało się tak w sezonie 2016/17, byli to: Kamil Glik, Arkadiusz Milik, Piotr Zieliński, Łukasz Piszczek, Robert Lewandowski, Grzegorz Krychowiak i Marcin Wasilewski). Teraz teoretycznie też będziemy mieli wiosną dwóch swoich przedstawicieli. Tyle że realne szanse na grę ma tylko Piotr Zieliński. Drugim jest bowiem jego klubowy kolega – Hubert Idasiak – rezerwowy bramkarz Napoli.
Lewandowskiego zabraknie w fazie play-off Ligi Mistrzów. Drugi taki przypadek w karierze
Pierwszy raz od dekady zabraknie w tym gronie Roberta Lewandowskiego. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce w sezonie 2011/12, kiedy to kapitan reprezentacji Polski był jeszcze graczem Borussii Dortmund i dopiero debiutował w tych rozgrywkach. Wówczas jego drużyna zajęła ostatnie miejsce w grupie, w której grała z Arsenalem, Olympikiem Marsylią i Olympiakosem Pireus. Później Lewandowski za każdym razem meldował się co najmniej w 1/8 finału, aż do debiutanckiego sezonu w FC Barcelonie.
Zazwyczaj oprócz Lewandowskiego w play-offach występował także Wojciech Szczęsny. A i jego Juventus w tym sezonie zupełnie się skompromitował. Zdołał ugrać zaledwie trzy punkty, tyle samo co ostatnie w grupie Maccabi Hajfa. W meczach z PSG i Benfiką był kompletnie bezradny. Razem ze Szczęsnym z Ligą Mistrzów pożegnał się Arkadiusz Milik, który włoską drużynę zasilił w letnim okienku transferowym.
W fazie grupowej mieliśmy jeszcze dwóch zawodników, z którymi nie łączyliśmy wielkich nadziei. Kamil Grabara i jego FC Kopenhaga zgodnie z przewidywaniami zajęli ostatnie miejsce w grupie G. Z kolei Kamil Piątkowski w tej edycji nie zagrał ani minuty, a jego Salzburg przegrał walkę o awans w ostatnim meczu z Milanem (0:4).
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.
Wobec tego w grze pozostał jedynie Piotr Zieliński, który wraz z Napoli wygrał trudną grupę A z Liverpoolem, Ajaxem i Rangers FC. Na koncie ma trzy bramki i dwie asysty. Wiosną będzie okazja ten dorobek poprawić.