Konflikt Roberta Lewandowskiego i Cezarego Kucharskiego trwa od kilku lat. Piłkarz w 2020 roku złożył zawiadomienie do warszawskiej prokuratury w sprawie zachowania byłego menedżera. Ten miał dopuścić się m.in. szantażu i zastraszania piłkarza oraz jego rodziny. Kucharski domagał się 20 milionów euro od Lewandowskiego w zamian za milczenie i nieujawnienie rzekomych nieprawidłowości podatkowych piłkarza oraz jego małżonki – Anny Lewandowskiej.
Robert Lewandowski kontra Cezary Kucharski. Spór trwa od lat i końca nie widać
Sytuacja była podobno tak nieprzyjemna, że to właśnie żona piłkarza miała namówić go na złożenie zawiadomienia do prokuratury. Zachowanie Kucharskiego miało negatywnie odbić się na jej zdrowiu. W toku śledztwa zeznała, że stres miał doprowadzić do utraty laktacji i szczękościsku, pogorszył też jej relacje z mężem.
Działania Kucharskiego zdaniem śledczych nosiły znamiona przestępstwa. Zawisła nad nim kara nawet trzech lat pozbawienia wolności. Prokurator zarządził wprowadzenie środków zapobiegawczych w postaci zakazu zbliżania się do pokrzywdzonego oraz jego żony i kontaktowania z nimi. Dodatkowo też poręczenia majątkowego w wysokości 4,6 miliona złotych i zakazu opuszczania kraju. Byłemu agentowi przydzielono też dozór policyjny. Ostatecznie środki te złagodzono do 500 tys. złotych poręczenia majątkowego i zniesienia zakazu opuszczania kraju i dozoru.
Były agent Lewandowskiego od początku stanowczo nie przyznaje się do winy i przekonuje, że Lewandowski, składając zawiadomienie do prokuratury, chce uniknąć należytego rozliczenia się z nim i wypłacenia wielomilionowych kwot za dawną współpracę i wspólnie prowadzone biznesy.
Jednym z głównych dowodów przeciwko Kucharskiemu stały się nagrania, do których w październiku 2020 roku dotarł portal „Business Insider”. W nich agent wprost domaga się od Lewandowskich pieniędzy za milczenie. Odbyły się one we wrześniu 2019 roku w Hotelu Kempinski w Monachium i 6 stycznia 2020 roku w warszawskiej Restauracji Baczewskich. Wówczas właśnie Kucharski domagał się 20 milionów euro. – Tyle jest, jakby warty myślę twój spokój, nie? – mówił na nagraniu Kucharski. Szczegółowy zapis rozmowy publikowaliśmy >>> TUTAJ.
Cezary Kucharski doniósł na Roberta Lewandowskiego do niemieckiej prokuratury. Poszło o słynną taśmę
Kucharski postanowił obalić najmocniejszy argument, jakim dysponuje jego przeciwnik. Obciążające go nagranie uważa za sfabrykowane i powołuje się na opinię biegłego z dziedziny informatyki i fonoskopii. – Biegły pracujący na zlecenie prokuratury, wskazał, że z najdłuższego nagrania zostały wycięte trzy krótsze. Ale przecież to z trzech krótkich fragmentów mógł powstać jeden długi. My tego nie wiemy, więc jak tu mówić o autentyczności? Jeśli ktoś dokonuje świadomej ingerencji w nagranie, tnie, wycina, przycina, rodzi się pytanie: w jakim celu? – napisał w swojej opinii Arkadiusz Lech, co zamierza wykorzystać obrona Kucharskiego (więcej >>> TUTAJ).
W piątek 4 listopada 2022 pojawił się kolejny akt tej sprawy. Dziennikarz Radia ZET, Mariusz Gierszewski opublikował na Twitterze dokument, który Cezary Kucharski miał 18 lipca bieżącego roku złożyć w niemieckiej prokuraturze. Jak się dowiadujemy od dziennikarza, Kucharski chciał, by Niemcy ścigali Roberta Lewandowskiego za nagranie jego wypowiedzi w 2019 roku, gdy panowie spotkali się w Monachium.
Kucharski w swoim donosie powołał się na art. 201 niemieckiego Kodeksu Karnego, który dotyczy „Naruszenia poufności słowa”. Zapis ten mówi: „Każdy, kto dopuszcza się niedozwolonych działań, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech lub grzywnie 1. rejestruje na nośniku dźwięku niepubliczne wypowiedziane słowo innej osoby, lub 2. wykorzystuje wykonane w ten sposób nagranie, lub udostępnia je osobom trzecim” – czytamy na stronie Radia ZET.
Co więcej, Kucharski podkreślił w zawiadomieniu do niemieckiej prokuratury, że istnieje podejrzenie, iż nagranie zostało zmontowane tak, by świadczyło o jego winie. Tutaj powołał się na artykuł 152. niemieckiego Kodeksu Postępowania Karnego, który stanowi, że prokuratura powinna z urzędu „wnieść oskarżenie publiczne”.
Były menedżer gwiazdora FC Barcelony przeżył jednak spore rozczarowanie. Niemcy stwierdzili, że oskarżenie powinno być wniesione z powództwa prywatnego i odmówili ścigania Lewandowskiego, gdyż Kucharski nawet nie dopełnił wszystkich formalności. Oprócz zawiadomienia do prokuratury powinien też złożyć wniosek o ściganie sprawcy. Kucharski nie zrobił tego w odpowiednim terminie i musiał zapomnieć o skarżeniu Lewandowskiego.
Radiu ZET udało się uzyskać komentarz niemieckiej prokuratury w tej sprawie. – Bez wniesienia skargi karnej powstaje przeszkoda prawna w ściganiu ewentualnego sprawcy. W związku z tym prokuratura i policja nie podjęły śledztwa. Nie doszło więc do przesłuchania skarżącego ani oskarżonego – przekazała dziennikarzom prokurator Julian Grotz, zastępca Sekretarza Prasowego Prokuratora Generalnego Monachium.