Wczorajsze zwycięstwo rzutem na taśmę Manchesteru City z Fulham (2:1) sprawiło że Arsenal, jeśli nadal chciał liderować rozgrywką, musi pokonać na wyjeździe Chelsea. Podopieczni Mikela Artety podchodzili do tego spotkania w dobrych nastrojach, bo niepowodzenia z Southampton (1:1) i PSV (0:2) odbili sobie z Nottingham Forest (5:0).
Natomiast Chelsea, mimo dobrej postawy w Champions Leauge, w lidzie nie wygrała trzech ostatnich spotkań. Dzisiaj rozszerzyła tę serię do czterech.
Arsenal idzie jak burza. Triumf w derbach
Jedyne trafienie decydujące o wyniku miało miejsce w 63. minucie. Dośrodkowanie z rzutu rożnego posłał Bukayo Saka. Piłka minęła wszystkich zawodników, stojących przy bliższym słupku aż w bramce umieścił ją stoper Gabriel. Było to dla niego drugie trafienie w tym sezonie i aż siódme biorąc pod uwagę czas od poprzednich rozgrywek. Żaden inny środkowy pomocnik nie był tak skuteczny w tym okresie.
Było to zasłużone zwycięstwo „Kanonierów”, którzy przy lepszej skuteczności mogli strzelić więcej bramek, o czym świadczy statystyki „goli oczekiwanych”. Natomiast gracze Chelsea oddali raptem jeden celny strzał.
Po trzynastu rozegranych meczach liderem Premier League jest Arsenal, który ma dwa punkty przewagi nad Manchesterem City i aż osiem nad Tottenhamem, więc wydaje się, że walka o tytuł mistrzowski rozstrzygnie się między prowadzącą dwójką. Chelsea zajmuje siódme miejsce z 21 punktami.