Ten transfer powodował wielkie emocje i radość, ale budził też pewne wątpliwości i pytania. Szczególnie wtedy, gdy podczas amerykańskich przygotowań do sezonu Robertowi Lewandowskiemu piłka do bramki rywali wpaść nie chciała. Do tego pierwszy mecz w La Liga dla Polaka też skończył się z niczym. „Marca” liczyła Lewemu minuty bez gola, kibice czekali na przełamanie.
– Jak by był w Bayernie, to po dwóch kolejkach miałby już 5 bramek. W Monachium miał lata doświadczenia, wiedział, jak funkcjonuje szatnia, zawodnicy grali na niego, a w Barcelonie taki Dembele nigdy nie będzie jak Gnabry, Sane czy Mueller. On sam chce strzelać bramki – komentował wtedy w Prawdzie Futbolu Zbigniew Boniek.
„Nie po to Xavi wziął Lewego, żeby mu Raphinha i Dembele kończyli wszystkie akcje”
Pozytywniej nastawiony do goli Lewego dla Barcelony był Roman Kołtoń, który jednak chyba też nie oczekiwał, że w Katalonii Lewandowski od pierwszego sezonu może poprawić bawarski scenariusz, który ostatnio przewidywał około 50 trafień. – Na to, że w lidze strzeli dwadzieścia kilka goli to przyjmuję zakłady. Ogólnie w sezonie będzie miał ich ze trzydzieści, jak nie czterdzieści. Barcelona będzie grała intensywny i ciekawy futbol – mówił dziennikarz i dodawał. – Nie po to trener Xavi wziął Lewego, żeby mu Raphinha i Dembele kończyli wszystkie akcje. No chyba, że będą w nich niezwykle skuteczni, to będą rozgrzeszeni.
Koniec października jest dobrym czasem, by sprawdzić, jak Lewandowski radzi sobie obecnie w Barcelonie w porównaniu z tym, co było wcześniej. Za nami dokładnie 15 klubowych spotkań o punkty, wśród których oprócz meczów ligowych były też te w Lidze Mistrzów. W poprzednich latach, gdy Polak grał choćby w Bayernie, w pierwszych 15 meczach sezonu zwykle zawierały się też spotkania o Superpuchar Niemiec, czy Superpuchar Europy, ale też mecze Pucharu Niemiec ze słabszymi rywalami. W Hiszpanii krajowe rozgrywki pucharowe dla piłkarskiej elity rozpoczynają się dopiero zimą, więc tu postrzelać jeszcze będzie szansa.
Jeśli chodzi o gole już widać, że Lewandowski nabija sobie strzeleckie konto niemal tak samo jak w fenomenalnych, rekordowych poprzednich sezonach. To bardzo dobra prognoza na dalszą część rywalizacji. Polak w całej karierze tylko dwa razy na tym etapie rozgrywek miał więcej bramek niż obecnie. Przypomnijmy, że teraz łącznie ma ich 17, w Bayernie najwięcej miał ich 20. Na poniższym zestawieniu prezentujemy, jak te statystyki wyglądają w ostatniej dekadzie, aż do końcówki pracy Polaka w Dortmundzie (sezon 2013/14). Wcześniejsze lata, aż tak dobre dla RL9 nie były.
Lewandowski po 15 meczach, MK/AP
W kanadyjskiej najlepiej w historii
Warto jednak zwrócić uwagę, że Polak w sezonach, w których nabijał strzelecki licznik szybciej, notował mniej asyst. Ten rok jest pod tym względem wyjątkowy. W klasyfikacji kanadyjskiej (gole + asysty) Lewandowski na tym etapie rozgrywek nigdy nie miał lepszego sezonu. 17 goli i 4 asysty przełożyły się na 21 punktów i fakt, że Lewy prowadzi nie tylko w rankingu najlepszych strzelców La Liga, ale jest też jej drugim najskuteczniejszym asystentem, o co wiedzie zresztą bój ze swym kolegą z Barcelony Osmanem Dembele.
Klasyfikacja kanadyjska po 15 meczach Lewandowskiego graf. MK/AP
– Z jednej strony świetny start Roberta Lewandowskiego w Barcelonie nie jest zaskoczeniem, gdy spojrzymy na jego liczby w Bayernie Monachium. Z drugiej musi to jednak budzić podziw, bo Lewandowski kolokwialnie mówiąc, pozostał ciągle tym samym Lewandowskim, tylko w innym otoczeniu. A może nawet jest lepszą wersją Roberta – przyznaje nam Sebastian Chabiniak z Eleven Sports, który wyczyny Lewandowskiego w Bundeslidze, La Liga i Lidze Mistrzów komentuje od kilku lat. Zaznacza, że wszystko, co najlepsze raczej jeszcze przed nami.
– W obecnym zespole Barcelony Robert wciąż nie ma partnera pokroju Thomasa Muellera, z którym rozumiał się bez słów. Komentując mecze Bayernu z wysokości trybun, bardzo często skupiałem swoją uwagę na tej dwójce. Na ich gestach, komunikatach, które wysyłali do siebie na boisku. Było to oparte na świetnym zrozumieniu, jeżeli coś konsultowali to sprawy detaliczne. W Barcelonie jest inaczej. Robert bardziej musi instruować swoich kolegów, bo oni jeszcze nie do końca rozumieją, jak grać z Lewym. A mimo tego on strzela gole i notuje asysty – podkreśla Chabiniak.
W stronę setki. „Ofensywna maszyna, w której nie wszystkie tryby są jeszcze zgrane”
Jeśli chodzi o indywidualne liczby Lewandowskiego w kontekście całego sezonu, warto zauważyć, że w La Liga jest więcej drużyn niż w Bundeslidze, więc będą też cztery dodatkowe okazje na wpisanie się na listę strzelców. Istotnym elementem, wpływającym na to, czy ten sezon okaże się dla Polaka rekordowy, będą też występy w europejskich pucharach. Ostatnim razem w Lidze Mistrzów RL9 miał 13 trafień. W tym sezonie ma ich już 5, ale Barcelona jest bliska, by z Champions League się pożegnać. Wiele wskazuje jednak na to, że Lewandowski będzie miał możliwość strzelania goli w Lidze Europy. Prestiż rozgrywek mniejszy, ale gole pozostają golami. Zresztą każdy kolejny mecz jest dla Barcelony możliwością poprawiania zgrania i wypracowywania automatyzmów drużyny, w której latem było przecież sporo zmian.
– Każdy kolejny mecz Lewandowskiego w Barcelonie jest bogaty w momenty, w których Polak wychodzi na idealną pozycję, co w Bayernie kończyło się długim podaniem od Jerome’a Boatenga, Matsa Hummelsa czy Joshuy Kimmicha. W Barcelonie jeszcze momentami tego brakuje. Co prawda w meczu z Sevillą znakomitym podaniem za linię obrony obsłużył go Jules Kounde, ale już na przykład w ostatnim meczu z Athletikiem Franck Kessie w idealnej sytuacji zwolnił akcję, a Lewandowski od razu pokazał gestem, że trzeba było zagrać piłkę. Dlaczego tak to podkreślam? Bo Robert Lewandowski funkcjonuje w maszynie ofensywnej, w której nie wszystkie tryby są jeszcze zgrane, a mimo wszystko jest absolutnie fundamentalną postacią Barcelony i już teraz możemy w ciemno założyć, że to jemu przypadnie korona króla strzelców LaLiga – puentuje Chabiniak.
Skutki działania tej ofensywnej maszyny powoli widać. Barcelona wydaje się wracać do swych obfitujących w gole sezonów, gdy jej licznik ligowych trafień zbliżał się lub przekraczał 100. Ostatnie lata pod tym względem były skromniejsze: 68, 85, 86 – tyle goli zdobywała wówczas „Blaugrana”. Obecnie, mimo że zbliżamy się do 1/3 sezonu La Liga, Barca ma na koncie 28 trafień. Poprawa skuteczności jest zauważalna.
W najbliższą środę najtrudniejszy z możliwych sprawdzianów ofensywnej siły Dumy Katalonii. Wraca Liga Mistrzów, a Na Camp Nou przyjedzie Bayern Monachium, czyli zespół, który w Bundeslidze stracił najmniej i strzelił najwięcej goli.