Kamil Glik we wtorek 25 października usłyszał wyrok za pobicie turysty, którego dopuścił się w lipcu 2020 roku we wsi Skorupki. 98-krotny reprezentant Polski musi zapłacić łącznie 15 tysięcy złotych kary. Teraz wychodzą kolejne fakty w tej sprawie.

Zobacz wideo Boniek: Jeśli tak, to Lewandowski powinien być drugi

Kamil Glik pobił turystę. Wychodzą nowe fakty

Do sytuacji z udziałem Glika doszło dwa lata temu. Piłkarz dostrzegł mężczyznę, Michała B., który chciał sfotografować domek dla dzieci znajdujący się na terenie jego posesji i natychmiast wyruszył w jego stronę. Glik uderzył dwukrotnie w twarz pokrzywdzonego i wyrzucił jego telefon. Kilka chwil później na miejscu zdarzenia pojawiła się policja. Choć początkowo pobity turysta nie chciał zgłaszać sprawy, ostatecznie miała ona swój finał w sądzie.

Więcej artykułów o podobnej treści znajdziesz na portalu Gazeta.pl.

Kilka godzin po zapadnięciu wyroku, na jaw wychodzą nowe fakty. Marcin Szewczyk, adwokat ofiary, wyjawił na łamach „Super Expressu” nieco więcej szczegółów sprawy. Chodzi m.in. o lekceważące zachowanie Kamila Glika. – Mój klient od początku parł do tego, żeby tę sprawę załatwić polubownie. Wystarczały mu same przeprosiny. Już policjanci, którzy przyjechali interweniować na miejsce zdarzenia, po rozeznaniu się w sytuacji, po zrozumieniu stanowiska sprawcy, który nie kwestionował tego zdarzenia w początkowym etapie, sami zaproponowali, żeby po prostu przeprosił ofiarę, i żeby na tym się zakończyło. Podejrzewam, że gdyby to się stało, nie byłoby sprawy. Jednak sprawca w ocenie świadków zachował się lekceważąco w stosunku do pokrzywdzonego.

Kamil GlikKamil Glik został skazany za pobicie. „Było czuć alkohol”

Szewczyk dodał, że Glik ani myślał o przeproszeniu ofiary i dlatego sprawa została skierowana dalej. – Ta prośba została zbyta. Pokrzywdzony poczuł się urażony, dlatego skierował sprawę do sądu. W tym procesie było tzw. posiedzenie pojednawcze, bo była to sprawa z oskarżenia prywatnego. I na tym posiedzeniu proponowaliśmy, żeby tę sprawę zakończyć, podać sobie ręce i wyjść z tego bez szwanku. Ale pan pokrzywdzony czuje się faktycznie pokrzywdzony, bo w niczym nie zawinił, a został zdecydowanie spacyfikowany przez oskarżonego, który był po spożyciu alkoholu. Uważaliśmy, że proces nie był słuszną drogą. Nie chcieliśmy „grillować” sprawcy, nękać go czy też czynić szkody na jego wizerunku. Chcieliśmy tylko przeprosin.

=Mecz Eliminacji Mistrzostw Swiata Polska - Andora w WarszawieByły piłkarz Juventusu punktuje Glika. „Wiele zależy od partnerów”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *