– Na razie nie jestem gotowy – usłyszeliśmy w połowie września od trenera Franciszka Smudy. – A kiedy będę? Nie wiem, ale będę. Proszę dać mi czas. Nawet sam się do pana zgłoszę. Tak łatwo mnie nie pogrzebiecie – śmiał się w połowie września 74-letni szkoleniowiec. Były selekcjoner był wtedy w dobrym nastroju i choć sam się do nas nie zgłosił, w końcu udało się porozmawiać. Nie tylko na temat reprezentacji Polski i zbliżającego się mundialu, ale też – a może przede wszystykim – na temat jego zwolnienia z Wieczystej Kraków.
– Niełatwo się do pana dodzwonić – zaczynamy rozmowę. – Trochę wyjeżdżałem, odpoczywałem. Poza tym nie zawsze noszę ze sobą telefon. A tym bardziej, kiedy jestem zajęty. A ostatnio trochę byłem – mówi trener. – A to nie było tak, że po prostu bolało pana to zwolnienie z Wieczystej i potrzebował pan czasu? – pytamy. – Wie pan, ja już trochę w tym zawodzie przeżyłem. Uodporniłem się przez te wszystkie lata, mam grubą skórę. Poza tym czasem – a nawet dość często – dzieje się tak, że klub po pewnym czasie ma inny plan. Widocznie teraz też miał, ale ja to w pełni to akceptuję – mówi Smuda.
„Często w świecie piłki jesteśmy w gorącej wodzie kąpani”
Ten inny plan wszedł w życie pod koniec sierpnia, po pięciu kolejkach sezonu. Pierwszego w trzeciej lidze dla Wieczystej, która okazała się dla niej o wiele większym wyzwaniem, niż zakładano. Krakowski zespół, w który ogromne pieniądze jak na realia niższych lig od kilku lat inwestuje biznesmen Wojciech Kwiecień, sezon zaczął od dwóch zwycięstw, dwóch remisów i porażki.
– O zwolnieniu zadecydowały dwa ostatnie mecze: porażka 1:3 z Orlętami Radzyń Podlaski i remis 1:1 ze Stalową Wolą? – pytamy Smudy. – Nie wiem, być może, ale to trzeba pytać władz klubu. Ja wiem tylko, że to była nasza pierwsza porażka od wielu miesięcy. Na dodatek w momencie, kiedy w zespole mieliśmy sporo kontuzji. No ludzie złoci… Poza tym początki zawsze są trudne – czy to po letniej, czy zimowej przerwie. Pamiętam, że kiedyś w ekstraklasie z Widzewem też słabo zaczęliśmy sezon, nie wygraliśmy kilku pierwszych meczów, a na koniec zdobyliśmy mistrzostwo – mówi Smuda.
I dodaje: – My często w świecie piłki jesteśmy w gorącej wodzie kąpani. Chcemy wszystko na już. Tak się nie da. Choć to jest niestety w futbolu normą, że nigdy nie masz tyle czasu, ile byś chciał. Zawsze go brakuje. Nie chcę teraz się tłumaczyć. Życie toczy się dalej. I kręci się nie tylko wokół piłki – zawiesza głos były selekcjoner.
– Chce pan nam coś powiedzieć? – dopytujemy od razu. – Pyta pan, czy wybieram się na emeryturę? Nie wiem. Na razie odpoczywam, oglądam mecze, staram się chodzić na Wisłę. Z drugiej strony sam już nagrałem się w życiu tych meczów. Kiedy półtora roku temu obejmowałem Wieczystą, zgodziłem się tylko dlatego, że to był zespół z Krakowa. Nie musiałem się nigdzie ruszać, znowu żyć na walizkach. Jeśli teraz znowu miałbym do tego wrócić, by tylko poprowadzić jakiś zespół z niższych lig – jak Wieczystą – to już chyba bym się na to nie zdecydował – mówi Smuda.
Franciszek Smuda: Mogę się założyć o wszystko, że Wieczysta awansuje do drugiej ligi
Wieczysta to tak naprawdę Wojciech Kwiecień. krakowski biznesmen, właściciel ponad dwustu aptek zlokalizowanych głównie w południowej Polsce, do tej pory bardziej kojarzony z Wisłą. W pewnej chwili zapragnął mieć własną drużynę piłkarską. Dlatego ponad trzy lata temu zainwestował w Wieczystą, wówczas klub z ligi okręgowej. I szybko zaczął ściągać piłkarzy z ekstraklasową przeszłością – m.in. Sławomira Peszkę, Radosława Majewskiego, Łukasza Burligę, Donalda Guerriera, Macieja Jankowskiego, Thibaulta Moulina czy Błażeja Augustyna.
Ściągnął także Smudę – byłego selekcjonera reprezentacji Polski, który trenerem Wieczystej był od lipca 2021 r. Zwolniony został 29 sierpnia 2022. Dwa dni przed meczem pierwszej rundy Pucharu Polski z drugoligową Radunią Stężyca (0:2). W tym spotkaniu zespół prowadził jeszcze asystent Smudy Rafał Jędrszczyk, ale kilka dni później trenerem Wieczystej został Dariusz Marzec, były szkoleniowiec m.in. Stali Mielec i Arki Gdynia.
Zmiana trenera na razie wiele nie zmieniła. Przynajmniej w tabeli, gdzie Wieczysta wciąż traci pięć punktów do lidera (ŁKS Łagów). Czyli tyle samo, ile traciła, kiedy pod koniec sierpnia odchodził Smuda. – Pięć punktów to wcale nie jest dużo do odrobienia. Jestem przekonany – a nawet mogę założyć się o wszystko – że w tym sezonie Wieczysta awansuje do drugiej ligi. Życzę jej tego z całego serca – kończy Smuda.