FC Barcelona już przed meczem straciła szansę na awans do drugiej fazy Ligi Mistrzów. Stało się tak po wygranej Interu Mediolan u siebie z Viktorią Pilzno 4:0. Po tym spotkaniu, wiadomo już było, że FC Barcelona nie awansuje i będzie grać tylko w Lidze Europy. Mimo to, hiszpańscy kibice liczyli, że zespół podejmie walkę z Bayernem Monachium. Tymczasem już do przerwy goście prowadzili 2:0. Gole dla mistrzów Niemiec zdobyli Sadio Mane (10.) i Eric Maxim Choupo-Moting (31.). W piątej minucie doliczonego czasu gry drugiej połowy wynik ustalił Benjamin Pavard.
Kibice FC Barcelony wychodzili już w przerwie
Fani FC Barcelony nie mogli się pogodzić z wynikiem meczu już po pierwszej połowie. Wielu z nich już w przerwie pojedynku opuściło stadion. Byli bowiem rozczarowani słabą grą swoich ulubieńców.
To jednak nie koniec. Wielu kibiców podczas meczu śpiewało piosenkę: UEFA is a mafia – poinformował o tym Adam Crafton, dziennikarz „The Athletic”.
Kibice FC Barcelony w ostatnich tygodniach mogą mieć wielkie pretensje do UEFY za sędziowanie w meczach z udziałem wicemistrzów Hiszpanii. Przypomnijmy, że w przegranym, wyjazdowym spotkaniu z Bayernem Monachium, FC Barcelonie należał się rzut karny po faulu na Dembele. Potem, w przegranym 0:1 wyjazdowym meczu z Interem Mediolan sędzia podjął dwie kontrowersyjne decyzje – nie uznał gola Pedriego i nie podyktował rzutu karnego za rękę Denzela Dumfriesa. Teraz w meczu z Bayernem Monachium znów doszło do kontrowersji. Angielski sędzia, Anthony Taylor najpierw podyktował rzut karny po faulu na Robercie Lewandowski, ale po analizie VAR, zmienił decyzję.
Kibice mogli też mieć pretensje do UEFY za decyzję z sierpnia. Wtedy władze katalońskiego klubu chciały podreperować budżet i rozważali m.in. dosyć zaskakującą formę pożyczki z banku. Hiszpanie planowali złożyć wniosek do odpowiedniej instytucji, a jako zabezpieczenie tej transakcji oferowali przewidywane przyszłe wpływy z transmisji meczów, które drużyna rozegra w Lidze Mistrzów. UEFA stanowczo sprzeciwiła się temu rozwiązaniu. „Europejski organ zarządzający piłką nożną wyjaśnił urzędnikowi Barcelony, że nie mogą wykorzystać pieniędzy z przyszłej transmisji spotkań w ramach Ligi Mistrzów jako zabezpieczenie, ponieważ nie ma gwarancji, że zakwalifikują się do turnieju w każdym sezonie” – można było przeczytać na portalu. Dziennikarze przyznali także, że działacz katalońskiego klubu, który złożył taki wniosek, był „autentycznie” zaskoczony odmową ze strony UEFA.
FC Barcelona jeszcze bardziej nie po drodze miała z UEFA po ogłoszeniu pomysłu założenia Superligi. FC Barcelona, Real Madryt, i Juventus to bowiem jedyne kluby, które nie wycofały się z pomysłu założenia Superligi, czyli własnych rozgrywek, które miały być konkurencją dla tych organizowanych przez UEFA. Pozostali giganci europejskiego futbolu, którzy wchodzi w skład pierwotnych założycieli, szybko porzucili projekt pod presją właśnie europejskiej federacji, kibiców, czy dziennikarzy.
Kiedy był prawdziwy początek konfliktu na linii FC Barcelona – UEFA. Wydaje się, że punktem kulminacyjnym było wydarzenie z 2015 roku. To wtedy właśnie Komitet Kontroli, Etyki i Dyscypliny UEFA nałożył na FC Barcelonę 30 tysięcy euro kary za wniesienie przez kibiców katalońskich flag na trybunę Olympiastadion w Berlinie podczas finału Ligi Mistrzów z Juventusem (Barcelona wygrała 3:1). UEFA uznała katalońskie flagi za „niestosowne bannery”, niezwiązane z manifestacją polityczną, rasistowską czy ksenofobiczną.
FC Barcelona w ostatniej kolejce Ligi Mistrzów zagra na wyjeździe z Viktorią Pilzno. W drugim meczu Bayern Monachium podejmie Inter Mediolan.