Starcie FC Barcelony z Bayernem Monachium (0:3) było gwoździem do gotowej trumny dla „Blaugrany”, która krótko przed startem meczu miała zaklepane trzecie miejsce w grupie i tym samym pożegnanie z Ligą Mistrzów. Mecz na Camp Nou okazał się być bombą pełną negatywnych emocji na trybunach. U części kibiców wręcz eksplodowały gniew, frustracja, złość. Agresywne zachowania zdecydowanie nie pasują do takiego klubu, takiej areny i takich rozgrywek.
Kibice nie wytrzymali
Hiszpańska telewizja Gol pokazała ujęcia z tego, co działo się wokół meczu. Najpierw złudna nadzieja w to, że Viktoria Pilzno sprawi ogromną sensację w Mediolanie i wygra z Interem. Skończyło się zwycięstwem Włochów aż 4:0. Później Camp Nou wypełnione po brzegi. Wierzyli, że piłkarze postawią się Bayernowi, choć nie grali już o nic.
Nadzieje umarły już w 10. minucie, kiedy Sadio Mane wykończył kontrę i dał Bawarczykom prowadzenie. Później na 2:0 podwyższył Eric Maxim Choupo-Moting. W trakcie meczu dochodziło do skandalicznych scen na trybunach.
Niektórzy fani nie wytrzymali ciśnienia. Dochodziło do głośnych sprzeczek i prowokacji poprzez obsceniczne gesty. Na jednym z ujęć widać, jak jeden z mężczyzn dość wulgarnym gestem odpowiada na zaczepki. To rozjuszyło grupę fanów Barcelony. Zaczęli na niego pluć i rzucać różnymi przedmiotami.
Do akcji musiała wkroczyć ochrona, która wyprowadziła prowokatora ze stadionu. Rozwścieczona grupa kibiców jednak mu nie odpuszczała. Gdy mężczyzna wychodził z zajmowanego sektora, kibice zdołali u zabrać czapkę i zadać kilka ciosów pięścią lub otwartą dłonią. Nie wiadomo, czy to był kibic Barcelony, Bayernu lub innego klubu.
Część kibiców wychodziła ze stadionu już w przerwie, co na Camp Nou jest doprawdy rzadkością. „Blaugrana” grała źle, przewidywalnie, nie oddała celnego strzału. Bayern miał sytuację pod kontrolą i wygrał ostatecznie 3:0. W Katalonii były duże nadzieje względem tego sezonu, ale w czasie jednego gorszego okresu cała wiara przepadła i zamieniła się w rozczarowanie.
Liga Europy znów w Barcelonie
Już drugi sezon FC Barcelona zagra w fazie pucharowej Ligi Europy. Z racji, że spada do niej z LM, będzie zaczynać od 1/16 finału. Jej rywal będzie rozlosowany spośród pozostałych spadkowiczów z LM i drużyn, które zajęły drugie miejsce w swoich grupach w LE.
Z jednej strony LE może być dla Barcelony czymś w rodzaju pucharu pocieszenia. Z drugiej potencjalny triumf w rozgrywkach może pozwolić uratować sezon. Przypomnijmy, że w poprzedniej edycji „Duma Katalonii” odpadła w ćwierćfinale, ulegając Eintrachtowi Frankfurt, późniejszemu zwycięzcy LE.
Na transfery wydano latem 150 mln euro, ale okazuje się, że to za mało, żeby myśleć o powrocie na najwyższą futbolową półkę. Kolejne zmiany w szatni są możliwe już w styczniu. Prezes Joan Laporta i dyrektor sportowy Mateu Alemany intensywnie szukają nowych twarzy m.in. na rynkach europejskim i południowoamerykańskim.
Hiszpańskie media spekulują o odejściu kilku piłkarzy. Ostatnio dziennik „Sport” podawał, że już trwają prace nad skróceniami kontraktów Gerarda Pique i Jordiego Alby.