Można się sprzeczać z włoskim dziennikiem sportowym, czy Polak faktycznie był uznawany w Monachium za idola. Niezaprzeczalny jest jednak fakt, iż był on tam bardzo szanowany, o czym świadczy zachowanie kibiców Bayernu świeżo po ogłoszeniu transferu do Barcelony. Anna Lewandowska, żona Roberta, w wywiadzie dla telewizji Eleven Sports, powiedziała że w tamtej chwili napastnik znajdował się w restauracji, a fani Bawarczyków podchodzili do niego i dziękowali mu za lata spędzone w klubie.
W bezpośrednim starciu Barcelony z Bayernem, niemieccy fani nie szczędzili sobie jednak szyderstw z rywala oraz swojego byłego zawodnika. „Who the f*ck is Barcelona” – śpiewali na początku meczu na Camp Nou, gdy było już jasne, że przyszłość Blaugrany jest w Lidze Europy. Nick Salihamidzić, syn dyrektora sportowego klubu z Monachium, napisał w trakcie meczu: „Jak myślisz, kiedy Lewandowski będzie żałował odejścia z Bayernu?”. „Teraz będzie musiał grać w Lidze Europy” – pisali Niemcy.
Należy pamiętać, że rozstanie Polaka z mistrzem Niemiec nie przebiegło łagodnie. Zawodnik nie podjął się strajku, jak to mają ostatnio w zwyczaju zawodnicy, którzy chcą wymusić transfer, ale w medialnych wypowiedział mocno uderzał w Bayern. – W klubie nie chcieli mnie słuchać i coś we mnie zniknęło. Myślę, że nie da się udawać, że nic się nie stało, nawet jeśli chcę być profesjonalnym, to nie da się pewnych rzeczy naprawić. Dlaczego Bayern miałby mnie zatrzymać wbrew mojej woli? Kto by przyszedł do Monachium wiedząc że to samo może ich spotkań? Trzymając mnie, gdzie byłby szacunek i lojalność? Mieszkam tu od ośmiu lat, poznałem wielu fajnych ludzi i chciałbym utrzymać te wspomnienia. Myślę, że lepiej znaleźć dobre rozwiązanie dla nas obojga i nie robić z tego jednostronnej decyzji – przypomina słowa Lewandowskiego, na kilka dni przed transferem na Camp Nou, „La Gazzetta dello Sport”.
I największy włoski dziennik pisze: – Po przejściu do Barcelony od razu spotkał się z Bayernem. I wyszedł z tych spotkań z połamanymi kośćmi. Dwie porażki, pięć goli straconych, zero strzelonych. I spadek do Ligi Europy.
A dalej kontynuuje:
W ostatnich 10 latach Lewandowski zawsze grał w fazie pucharowej LM, a w dziewięciu przypadkach to był co najmniej ćwierćfinał. I dlatego gra w LE musi go boleć.
Tuż przed losowaniem fazy grupowej LM Lewandowski jasno powiedział, że chciałby uniknąć gry jedynie z Bayernem. Bo zbyt wcześnie na taki mecz i byłaby to „komiczna sensacja”. – Ale takie starcia się przydarzyły i Lewandowski nie miał powodów do zadowolenia. Pewnie nawet trochę żałował swojego wyboru – pisze GdS.