Mundialowe występy na przełomie lat 70. i 80. to najciekawsze czasy w historii polskiej piłki. Niewiele brakowało, a nasi piłkarze zagraliby trzy razy z rzędu w fazie medalowej. W 1978 r. w Argentynie zabrakło niewiele. Kluczowy okazał się mecz z gospodarzami w drugiej fazie grupowej, przegrany 0:2. W rozmowie z „Faktem” do wspomnianego spotkania odniósł się Grzegorz Lato.
Błędy Gmocha. „Namącił w składzie”
Jeden z najlepszych napastników w historii reprezentacji nawiązał do decyzji personalnych Jacka Gmocha. Według Laty, selekcjoner podjął wtedy kilka zupełnie nietrafionych decyzji, które bezpośrednio wpłynęły na wynik spotkania.
To bardzo dobry trener, ale na mistrzostwach świata w 1978 roku przekombinował. W najważniejszym meczu z gospodarzami, Argentyną tak namącił w składzie, że przegraliśmy i straciliśmy szansę na medal. Ubzdurał sobie, że Argentyńczycy grają szybką piłkę dołem, dlatego na stoperze ustawił pomocnika Henia Kasperczaka, a mniej zwrotnego, zdaniem trenera, Jurka Gorgonia odesłał na trybuny. Jacek okrutnie się pomylił
– powiedział Lato.
W trakcie mundialu w Katarze ponownie spotkamy się z reprezentacją Argentyny. Miejmy nadzieję, że tym razem spotkanie grupowe nie będzie miało żadnego wpływu na układ tabeli. By tak było, piłkarze Czesława Michniewicza musieliby wygrać z Meksykiem i Arabią Saudyjską, co na 99 proc. dałoby już wyjście z grupy.