To był kolejny mecz po przegranym El Clasico z Realem Madryt, w którym FC Barcelona Roberta Lewandowskiego nie mogła sobie pozwolić na wpadkę i stratę punktów, jednocześnie mierząc się z naprawdę wymagającym rywalem. Aby nie stracić dystansu do „Królewskich”, którzy w sobotę pokonali Sevillę 3:1, Barca musiała w niedzielny wieczór pokonać na Camp Nou szósty w tabeli Athletic Bilbao, prowadzony przez jej byłego trenera Ernesto Valverde, pod którego wodzą Katalończycy zdobywali swoje ostatnie mistrzostwo Hiszpanii w sezonie 2018/19.
Gol i asysta Lewandowskiego. Barcelona rozgromiła Athletic
I choć wszyscy zapowiadali trudną przeprawę przed drużyną Xaviego, rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Trener Barcelony trafił ze składem, stawiając aż na czterech środkowych pomocników (Busquetsa, De Jonga, Pedriego i Gaviego), a także Ousmane’a Dembele, który w pierwszej połowie wraz z Robertem Lewandowskim rozmontowali defensywę Basków.
Barca rozpoczęła strzelanie w 12. minucie gry. Najpierw uderzenie z dystansu Dembele efektownie obronił Unai Simon, ale do piłki dopadł jeszcze Robert Lewandowski i idealnie dośrodkował ją na głowę Francuza, który tym razem nie dał bramkarzowi Athleticu żadnych szans.
Sześć minut później, po znakomitym podaniu w pole karne Dembele, w dobrej sytuacji znalazł się prawy obrońca Barcelony Sergi Roberto. Hiszpan z około dziesięciu metrów uderzył na bramkę, a odbita od Inigo Martineza zaskoczyła Simona i wpadła do siatki.
Serię trzech goli strzelonych w dziesięć minut zakończył w 22. minucie Robert Lewandowski. Kapitan reprezentacji Polski dostał bardzo dobre podanie od Dembele, wspaniale odwrócił się z piłką w polu karnym i mocnym strzałem lewą nogą pod poprzeczkę bramki Simona podwyższył na 3:0.
Już po 22 minutach Barcelona praktycznie rozstrzygnęła losy meczu i mogła spokojnie kontrolować tempo gry, mając już w głowie środowy mecz Ligi Mistrzów z Bayernem Monachium na Camp Nou. Jedyną złą wiadomością dla Xaviego Hernandeza było zejście z boiska Gaviego, który został zdemolowany w środku pola przez Daniego Garcię. Podczas gdy sędzia Juan Martinez Munuera w niezrozumiały sposób nie odgwizdał nawet faulu, Gavi nie mógł kontynuować gry, aczkolwiek jak informują katalońscy dziennikarze, najprawdopodobniej w jego przypadku skończy się tylko na silnym stłuczeniu.
Druga połowa nie rozpoczęła się od szaleńczych prób wyrównania Athleticu Bilbao, a najbliżej gola było, gdy jeden z obrońców gości nastrzelił we własnym polu karnym Pedriego i piłka trafiła w słupek bramki Simona. W związku z tym Xavi Hernandez po godzinie gry zaczął oszczędzać swoich kluczowych piłkarzy – Roberta Lewandowskiego (zaliczył 12. bramkę i 4. asystę w tym sezonie ligowym), Pedriego oraz Julesa Kounde, którzy opuścili boisko.
Rezerwowi – Ansu Fati i Ferran Torres – mieli jednak sporą ochotę do gry. Najpierw obaj zmarnowali po jednej dobrej okazji do podwyższenia wyniku. Koniec końców drugi z wymienionych zdołał wpisać się na listę strzelców – w 73. minucie Hiszpan po trzeciej asyście Dembele wykorzystał sytuację „sam na sam” z bramkarzem i trafił na 4:0.
W ostatnim kwadransie Xavi Hernandez dokonał kolejnej zmiany – pozwolił zadebiutować w La Liga 19-letniemu pomocnikowi Pablo Torre, który wcześniej zagrał tylko kilka minut w meczu Ligi Mistrzów z Viktorią Pilzno (5:1). To i tak nie uchroniło podstawowego zawodnika Barcelony przed urazem w końcówce tego spotkania – pechowcem okazał się Sergi Roberto, który po jednej z interwencji doznał urazu barku, przez który nie był w stanie kontynuować gry i Barca musiała kończyć ten mecz w dziesiątkę.
To mógł wykorzystać Athletic, który po błędzie Ter Stegena stworzył sobie znakomitą okazję do zdobycia bramki honorowego. Uderzenia Oihana Sanceta i jednego z jego kolegów zostały jednak zatrzymane na linii bramkowej przez defensorów gospodarzy.
Wynik już się nie zmienił. FC Barcelona wysoko pokonała Athletic Bilbao 4:0 i utrzymała trzypunktową stratę do prowadzącego w lidze Realu Madryt. Teraz przed zespołem Xaviego jeszcze bardziej wymagające zadanie w Lidze Mistrzów – w środę na Camp Nou podejmie on Bayern Monachium, ale to wcześniejszy mecz Interu Mediolan z Viktorią Pilzno pokaże, czy spotkanie z mistrzami Niemiec będzie miało jeszcze dla Katalończyków jakąkolwiek stawkę.