W czwartek 27 października doszło do dramatu w centrum handlowym pod Mediolanem. Nożownik zabił jedną osobę, a pięć innych zostało rannych. Jednym z poszkodowanych był Pablo Mari, obrońca Monzy. 29-letni obrońca musiał przejść operację w szpitalu i wróci do gry dopiero w 2023 roku. Nożownik został schwytany przez Massimo Tarantino, byłego piłkarza Interu Mediolan. – Krzyczał, po prostu krzyczał. Ja bohaterem? Nie zrobiłem niczego wielkiego – mówił Tarantino.
– Miałem wiele szczęścia. Widziałem, jak przede mną umiera osoba. Następnie napastnik poderżnął komuś gardło. Widziałem, jak osoba wykrwawia się na moich oczach – mówił Pablo Mari w rozmowie z Adriano Gallianim, dyrektorem generalnym Monzy.
Nożownik zdradził, dlaczego zaatakował piłkarza i pięć innych osób. „Poczułem zazdrość”
Włoska „La Gazzetta dello Sport” opublikowała fragmenty zeznań Andrei Tomboliniego, wspomnianego nożownika. Włoch ujawnił, że dokonał tego z zazdrości. – Widziałem, że ludziom, których zaatakowałem, dobrze się wiedzie, a mi nie. Kiedy zobaczyłem, że jednym z klientów centrum był piłkarz Monzy, to poczułem zazdrość. Uderzyłem go nożem i mogłem na tym poprzestać, ale nie wiem, co mnie naszło, że zaatakowałem inne osoby – mówił Tombolini.
Andrea Tombolini przebywa na oddziale psychiatrycznym w szpitalu San Paolo i jest pilnowany non stop przez karabinierów. Pierwsze badania lekarzy wskazują na to, że Włoch jest niepoczytalny, przez co mógłby uniknąć kary. Jeśli jednak doszłoby do procesu, Tombolini musiałby odpowiadać za morderstwo i dwie próby zabójstwa. Mężczyzna był wcześniej przekonany, że ma guza i wkrótce umrze, więc zazdrościł innym.
Pablo Mari został wypożyczony z Arsenalu do Monzy do końca tego sezonu, a Włosi mogą go wykupić po spełnieniu określonych warunków. Do momentu ataku Mari zagrał osiem meczów, w których zdobył jedną bramkę – konkretniej w meczu ze Spezią Calcio (2:0).