Michael Cox, uznany dziennikarz zajmujący się taktyką, na łamach „The Athletic” pokusił się o odważną tezę – Sarina Wiegman powinna zastąpić Garetha Southgate’a w angielskiej kadrze mężczyzn po mistrzostwach świata w Katarze. Selekcjonerka reprezentacji kobiet jest postacią kultową dla kobiecej piłki nożnej na świecie, wyprowadziła posadę trenerki kadry narodowej na nowy, wyższy poziom. To pozwala zadać pytanie, czy faktycznie jest miejsce dla kobiet na stanowiskach trenerskich w męskiej piłce nożnej.
Rewolucyjny pomysł w Anglii
Southgate ma kontrakt z angielską federacją do Euro 2024, ale słaby wynik na mundialu w Katarze może skłonić władze związku do przedwczesnego rozwiązania umowy. Po odpadnięciu z elity Ligi Narodów Anglicy mają pełne prawo obawiać się o sukces na turnieju. Sam Southgate mówił, cytowany przez Michaela Coxa, że „kontrakty nie mają znaczenia w piłce nożnej. Jeśli nie są wystarczająco dobre, akceptujesz to, że nadszedł czas się pożegnać”.
Tylko po kogo zgłosi się wtedy FA? Zamiast szukać kolejnego Anglika na stanowisku lub kogoś ze światowej czołówki, kto nie ma pracy, może wywrócić świat futbolu do góry nogami i zatrudnić wspomnianą Wiegman. To mógłby być krok do piłkarskiej rewolucji.
Bukmacherzy w ogóle jej nie rozważają, mają innych faworytów – Eddiego Howe’a z Newcastle United i Grahama Pottera, który niedawno przejął Chelsea. „The Athletic” wskazuje na słabości i ewentualne niedoskonałości innych kandydatów: z Anglików to Frank Lampard, Steven Gerrard, Sean Dyche czy Steve Cooper, a inne nazwiska to Mauricio Pochettino, Brendan Rodgers albo Thomas Tuchel. Ale wszyscy są albo zbyt niedoświadczeni, albo ich sprowadzenie jest mało możliwe (bo najlepsi trenerzy skupiają się bardziej na piłce klubowej).
I stąd pojawia się odważna opcja. Jeśli Anglia chce wygrać Euro 2024, to dobrą wiadomością jest to, że zatrudnia już dwukrotną zwyciężczynię mistrzostw Europy, która wygrała wszystkie 12 meczów. I w międzyczasie awansowała do finału MŚ. Na papierze ma idealne kwalifikacje. Tylko że jest kobietą
– pisze „The Athletic”. – Ale CV Sariny Wiegman zawiera ważniejsze osiągnięcia niż wszystkich innych potencjalnych kandydatów. Tak, trenowała piłkarki, ale czy to aż taka przepaść w porównaniu do przejścia z piłki klubowej do międzynarodowej, jakby to było w przypadku innych reprezentacji? Czy powinniśmy pomijać regularne sukcesy w piłce kobiecej, gdy inne opcje są tak wadliwe? – pisze Cox.
Wiegman ma argumenty
Oprócz wspomnianych zwycięstw na kobiecych ME (z dwiema różnymi reprezentacjami, co nie udało się wcześniej nikomu), Wiegman nie będzie musiała przeskakiwać z klubowej piłki do reprezentacyjnej. Jest już przyzwyczajona do rytmu pracy selekcjonera. Jedyne, co się zmieni, to terminy – zgrupowania kadry kobiet nie zbiegały się z męską reprezentacją.
Według Coxa i „The Athletic” Southgate wyróżnia się kulturą pracy poza meczem – budowaniem atmosfery i relacji z mediami, współpracą ze sztabem. Jednak Wiegman dużo lepiej reaguje na wydarzenia boiskowe, szczególnie ma nosa do zmian. Przez prawie całe kobiece Euro korzystała z tych samych zmienniczek, a jedna z nich strzeliła decydującego gola w finale. Za to do dziś wypomina się Southgate’owi, że rezerwowi rozczarowali w półfinale MŚ 2018 z Chorwacją i finale ostatniego Euro z Włochami.
Czy ryzyko się opłaca?
Traktując stanowiska selekcjonera męskiej i kobiecej kadry na tym samym poziomie i patrząc na umiejętności interpersonalne i psychologiczne, Wiegman ma prawo konkurować o przejęcie posady w drużynie mężczyzn. Jednak wiele razy padały już stwierdzenia, że męski i kobiecy futbol to zupełnie inny poziom. Jest inna intensywność, fizyczność gry, jej tempo, o jakości i podejściu do taktyki nie wspominając. Dlatego jest ryzyko, że męska piłka, chociaż inspirująca dla trenerek na świecie, to mogą być za wysokie progi i Anglia pod wodzą Wiegman zanotowałaby regres.
Poza tym – co stanie się z drużyną kobiet? Dokąd będzie zmierzać, jeśli straci Wiegman? FA mogłoby wyrządzić wielką krzywdę żeńskiej kadrze Anglii, zmieniając stanowisko Holenderki.
Nie ona pierwsza
Wiegman nie byłaby pierwszą kobietą, która przejęłaby męski zespół piłkarski po przygodzie z kobiecym futbolem. W 2021 r. Helen Lorraine Nkwocha pracowała z TB Tvoroyri z Wysp Owczych. Przetrwała zaledwie miesiąc. Przegrała wszystkie sześć meczów, w których prowadziła zespół. Była pierwszą kobietą trenującą męski zespół na najwyższym szczeblu rozgrywek krajowych w Europie.
Na Starym Kontynencie pewną ciągłość w pracy kobiet chciało zachować francuskie Clermont. Gdy klub występował w Ligue 2, zespół prowadziły najpierw Helena Costa (sezon 2013/2014), a potem przez trzy lata Corinne Diacre, która później przejęła kadrę Francuzek.
W Azji ten szlak wcześniej przetarła Yuen Ting Chan, która z Eastern FC wygrała w sezonie 201/2016 mistrzostwo Hongkongu.
Zdarzało się to też mężczyznom. John Herdman zdobył z Kanadyjkami dwa razy brązowy medal igrzysk olimpijskich, dotarł też do ćwierćfinału mistrzostw świata. Przejął męską kadrę i z Kanadyjczykami awansował na mundial, pierwszy raz od 1986 r.
Czy chodzi o równość płci?
Osoby związane z kobiecą piłką nożna zarabiają dużo mniej niż osoby będące przy męskich drużynach. Powód jest prosty – marketingowo futbol kobiet wciąż ma mniejszy potencjał niż u mężczyzn, nawet jeśli robi się wszystko, by wyciągnąć kobiece zespoły i rozgrywki na wyższy poziom.
Oczywiście dąży się też do tego, by wyrównać zarobki kobiet i mężczyzn, ale walka o to pewnie potrwa jeszcze długie lata.
Potencjalne zatrudnienie Wiegman byłoby kamieniem milowym w drodze do wyrównania szans i równości płci w futbolu. Nawet jeśli nie jako pierwszą trener, to można ją wprowadzić do sztabu Southgate’a jako asystentkę. Anglia mogłaby zostać swego rodzaju trendsetterem. Pokazałaby docenienie dla środowiska żeńskiej piłki, że warto tam zaglądać i wyciągać ludzi z wiedzą, potencjałem i chętnych do rozwoju.
„The Athletic” wskazało, że Wiegman byłaby dyskryminowana przede wszystkim w jednym przypadku – gdyby do sztabu Southgate’a lub za niego wszedł Phil Neville, którego Holenderka zastąpiła w kobiecej kadrze.
Cox zwraca uwagę na jeszcze jedną rzecz:
Gdyby to Phil Neville, poprzednik Wiegman, poprowadził Angielki do triumfu na Euro 2022, ludzie nie mieliby nic przeciwko temu, żeby pracował z Southgatem lub nawet gdyby był rozważany w roli jego następcy. Jeśli w przypadku Wiegman jest inaczej, mamy do czynienia z dyskryminacją. Ale tak naprawdę tu nie chodzi o równość płci. Chodzi o to, że jeśli chcesz sukcesu w piłce reprezentacyjnej, zatrudnianie kogoś, kto go osiągnął, ma dużo więcej sensu niż kogoś, kto go nie osiągnął, albo w ogóle nie prowadził reprezentacji. Nie ma w tym nic dziwnego.