Sławomir Peszko jest obecnie zawodnikiem III-ligowej Wieczystej Kraków. Były reprezentant Polski zaprezentował się w tym sezonie w sześciu spotkaniach ligowych, w których strzelił 1 bramkę i zanotował dwie asysty. Niedawno odbyła się premiera autobiografii piłkarza. W „Peszkografii” można znaleźć wiele ciekawych historii z kariery 37-latka.

Zobacz wideo Roman Kołtoń o upadku Złotej Piłki. „Nadróbmy to, Lewandowski zmiażdżył”

Peszko przygotował specjalny egzemplarz autobiografii dla Kulszy. Co za dedykacja!

Teraz był reprezentant Polski odwiedza różne redakcje, aby promować książkę. W sobotę był gościem „Kanału Sportowego”. Podczas rozmowy opowiadał o tym, co zawiera wydanie. Tomasz Smokowski zwrócił uwagę na to, co Peszko napisał na pierwszej stronie egzemplarza dla Cezarego Kulszy, prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej.

Ferran Torres i pudło sezonuBarcelony pudło sezonu. Lewandowski trafiłby z zamkniętymi oczami [WIDEO]

„Dla Czarka najlepszego prezesa w historii PZPN” – czytamy na stronie, którą pokazał dziennikarz do kamery. – Zobaczcie, co ten lizus napisał – uśmiechnął się Smokowski. W tym czasie Peszko zaczął rytmicznie klaskać i śpiewać w stylu kibicowskiej przyśpiewki: „Czarek! Czarek!”. – Możesz się z tego wytłumaczyć? – zapytał dziennikarz. – Chyba zwolniło się jakieś miejsce w związku – dodawał obecny również Jerzy Dudek. Odpowiedź jednak nie padła.

W swojej autobiografii Peszko pisał też o Robercie Lewandowskim. Wątek ten poruszył podczas ostatniej rozmowy z Januszem Basałajem z portalu Meczyki.pl. Zawodnik opowiedział o pierwszym dniu wspólnych treningów w Lechu Poznań.

– Pamiętam pierwszy dzień, jak pojawił się na treningu w Poznaniu. Ja już w Lechu trochę byłem i kilka treningów miałem za sobą. Zobaczyłem, jak Lewy wchodzi z torbą, a za nim jego menadżer, Czarek Kucharski. Od razu powiedziałem, że to ten małolat, który wyprzedził mnie na finiszu II Ligi o króla strzelców. Ja grałem wtedy w Wiśle Płock, a on w Zniczu Pruszków. Skończyło się tak, że Lewy miał chyba 21 bramek, a ja 17 – wspomina piłkarz.

Po opowiedzeniu o rozwoju znajomości, 37-latek zdradził ciekawy fakt związany z Lewandowskim. – Pamiętam, jak wtedy do mnie przychodził. Nikt nie znał takiego zdrowego podejścia. Jak u mnie były słodycze i nagle znikały, to wiedziałem, kto je zjadł. To był Lewy. Jadł je setkami, tonami. Uwielbiał czekoladę, słodycze, batony. Dopiero później przeszedł taką metamorfozę, która wiadomo teraz, jak się skończyła – stwierdził Peszko.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *