W nocy z czwartku na piątek zmarł Igor Sypniewski, były piłkarz ŁKS-u, Wisły Kraków, Malmoe czy Panathinaikosu, dwukrotny reprezentant Polski. Przez lata zmagał się z alkoholizmem i depresją, przeszedł też udar. O jego śmierci poinformował Jacek Bogusiak, kustosz pamięci łódzkiego klubu.

Zobacz wideo Milik: Wychował mnie futbol, trener zastępował mi ojca

Żyżyński wspomina Sypniewskiego. „Droga w jedną stronę”

W październiku 2014 roku ukazała się autobiografia Sypniewskiego „ZaSYPAny”, którą napisał wspólnie z dziennikarzami Pawłem Hochstimem oraz Żelisławem Żyżyńskim. Drugi z wymienionych w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” powiedział, że stan byłego piłkarza od dawna się pogarszał. – Patrząc na to, jak ostatnio żył, to było widać, że jest to droga w jedną stronę. Nawet jeśli ludzie starali się mu pomóc, to nie byli w stanie tego zrobić. Igor nie pozwalał sobie pomóc – wyjawił

Więcej podobnych treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Przez lata rękę do wychowanka ŁKS-u wyciągali m.in. jego koledzy z czasów gry w piłkę. Dziennikarz wspomina, że wszelkie tego typu próby były skazane na porażkę. – Staraliśmy się go zaktywizować, lecz on sam nie miał na to chęci. Cierpiał na depresję, siedział w domu i oglądał filmy. To była jego egzystencja – dodał.

Sypniewski długo mógł liczyć na wsparcie rodziców, którzy starali się trzymać go w ryzach. Po ich śmierci kompletnie się załamał. – Gdy jeszcze był ojciec, gdy jeszcze żyła mama, prościej było go kontrolować. Albo inaczej, pomóc mu kontrolować samego siebie. Ale gdy stracił rodziców, wszystko się skomplikowało. Nikt nie dało rady wyrwać Igora z tego jego własnego piekła, do którego sam wpadł i z którego nie umiał się wydobyć – powiedział Żyżyński w rozmowie z portalem Weszło.

Sypniewski był niezwykle utalentowanym zawodnikiem, ale problemy pozaboiskowe nie pozwoliły mu na zrobienie dużej kariery. Za czasów gry w Szwecji był jednym z najlepszych zawodników tamtejszej ligi, a kibice porównywali go do Zlatana Ibrahimovicia. – To pokazuje, gdzie był sufit Igora. Bardzo, bardzo wysoko. Problem w tym, że bardzo nisko było też dno – stwierdził Żyżyński w rozmowie z „PS”.

Igor Sypniewski zmarł w wieku 47 lat. 10 listopada obchodziłby 48. urodziny.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *