Grupa D Ligi Mistrzów była jedyną, gdzie nie było zespołu, który zapewniłby sobie wcześniej awans. Olympique Marsylia grało o życie z Tottenhamem. Francuzi musieli wygrać, jeśli chcieli liczyć na grę w 1/8 finału LM. Remis dałby im jedynie Ligę Europy, ale tylko wtedy, jeśli Sporting przegrałby z Eintrachtem Frankfurt. Walka o awans toczyła się do samego końca.
Trener Marsylii nie wytrzymał
Ciśnienie było wysokie w Marsylii jeszcze przed meczem. Kibice zakłócali spokój piłkarzy Tottenhamu w nocy w jednym z hoteli. W dodatku policja zakazała kibicom z Londynu wejścia do centrum miasta ze względów bezpieczeństwa.
OM prowadziło do przerwy, ale krótko po rozpoczęciu drugiej połowy goście doprowadzili do wyrównania. Gol dający zwycięstwo Tottenhamowi w grupie padł w doliczonym czasie gry. Pogrzebał on jakiekolwiek marzenia marsylczyków.
Francuzi postanowili zagrać va banque. Zaryzykowali, choć wynik w Lizbonie był korzystny – Eintracht prowadził 2:1 i ostatecznie dowiózł ten wynik do końca. Jednak Tottenham wyprowadził zabójczą kontrę, którą wykorzystał Pierre Emile Hojbjerg.
W trakcie tej akcji ciśnienia nie wytrzymał trener OM Igor Tudor. Wściekle pokazywał swoim obrońcom, że ucieka im dwóch rywali, a oni w ogóle za nimi nie gonią. Chorwat przekroczył wówczas linię boczną boiska, żywiołowo gestykulował na murawie. Gdy zobaczył, jak Hojbjerg dostaje podanie, odwrócił się zrezygnowany. Wiedział, że to się skończy bramką dla Tottenhamu.
Gra nie została przerwana w trakcie wejścia Tudora na boisko, choć ten był bardzo blisko pędzącego z piłką Harry’ego Kane’a. „Trener Marsylii, Igor Tudor mógł jeszcze uratować tę akcję wślizgiem. W ostatniej chwili się powstrzymał” – żartował na Twitterze Kuba Polkowski z Canal+ Sport.
Marsylia przegrała 1:2 i tym samym pożegnała się z europejskimi pucharami. Wygrała dwa mecze grupowe, oba ze Sportingiem.