Znów jest połowa grudnia 1981 r. Polskę oplotła sieć około 40 obozów dla internowanych. W nocy z 12 na 13 grudnia było zimno i prószył śnieg. Po mieście krążyły wojskowe skoty i patrole milicji z łomami. Łomy były po to, by wyważać drzwi, gdy ktoś ich po dobroci nie chciał otworzyć.
W obozach internowanych tej nocy posadzono ponad pięć tysięcy ludzi. Milicjanci wygarnęli ich z domów, spod kołder, ze środka snu. Czasami grzecznie, czasami brutalnie. Ludzie, którzy się tu znaleźli, nie byli skazani przez żaden sąd. A więc pod względem formalnoprawnym obozy internowania nie różniły się od Berezy Kartuskiej czy Dachau.