W zeszłą sobotę 19-letnia Kim Da-bin poszła na ostatnią randkę ze swoim chłopakiem, który właśnie miał iść do wojska. – Powiedziała: mamo, daj mi trochę pieniędzy i wyszła z domu. Wiedziałam, że umówili się w dzielnicy Itaewon – wspomina jej mama. Siedem godzin później zapłakany chłopak zadzwonił, by powiedzieć, że Da-bin nie żyje. Zginęła stratowana przez wielotysięczny tłum, który w sobotnią noc bawił się w miejscowych klubach z okazji Halloween. Była jedną z co najmniej 153 ofiar. W tragedii w Itaewon rannych zostało też blisko 100 osób. Większość ofiar miała około dwudziestu lat, byli wśród nich także cudzoziemcy.
Przyczyna tragedii jest ciągle badana, ale z pierwszych doniesień wynika, że spanikowany tłum rzucił się nagle do ucieczki wąską alejką, depcząc po ciałach tych, którzy byli wolniejsi, upadli i nie zdołali się podnieść.