W czasie największych triumfów Igi Świątek, Onet odkrywa ciemne karty polskiego tenisa — piszą dziennikarze serwisu. Działacz i trener w rozmowie z nimi wszystkiemu zaprzecza.
20 maja 2017 r. na czele Polskiego Związku Tenisowego staje Mirosław Skrzypczyński, były mąż Renaty Skrzypczyńskiej, czołowej polskiej tenisistki drugiej połowy lat 80. Dziennikarze Onetu zauważają, że wybór zaskoczył wiele osób ze sportowego środowiska, ponieważ Skrzypczyński nie był ani wybitnym trenerem, ani działaczem. To, co miał to poparcie Bartosza Bułata, tenisowego działacza i przedsiębiorcy z Wrocławia z kontaktami, prawnika Jacka Wojtyżaka i byłego polityka PiS Adama Hofmana. To on otworzył Skrzypczyńskiemu drzwi do politycznych gabinetów i spółek Skarbu Państwa.
Pod rządami Skrzypczyńskiego związek rozkwita — pisze Onet. Sponsorem strategicznym dyscypliny jest państwowy gigant PKN Orlen. Partnerzy organizowanych przez związek imprez to m.in. Totalizator Sportowy, KGHM, Enea i Polski Holding Hotelowy. Dotacje z Ministerstwa Sportu idą w dziesiątki milionów zł — podsumowuje serwis.
Mroczne sekrety
Związek świetnie prosperuje, ale w środku rozgrywają się ludzkie dramaty. „Odkrywamy je w rozmowach z byłymi zawodnikami i zawodniczkami, działaczami i członkami rodziny obecnego prezesa” — piszą dziennikarze Onetu. Dotarli oni do dokumentów, zeznań i relacji osób skrzywdzonych w przeszłości przez człowieka od pięciu lat rządzącego polskim tenisem.
Wszystko zaczyna wychodzić na wierzch, kiedy teściowa Skrzypczyńskiego 28 lutego 2019 r. wysyła list do siedziby Polskiego Związku Tenisowego w Warszawie. Pisze w nim, że Skrzypczyński miał „psychicznie i fizycznie znęcać się nad rodziną”, a „Ewelinę (córka Mirosława Skrzypczyńskiego, imię zmienione — przyp. red) bić mocno”, do tego stopnia, że dziewczyna miewała „sińce na ciele”. Kobieta poinformowała, że w grudniu 2018 r. zgłosiła sprawę na policję. Pod koniec swojego pisma apeluje, by „wyrzucić na zbity pysk takiego przedstawiciela z podwójnym obliczem”.
Zbiega się to z politycznymi perturbacjami w koalicji rządzącej. „Relacje wśród członków zarządu stają się napięte. Daje o sobie znać trudny charakter Skrzypczyńskiego, na który dotąd przymykano oko” — piszą dziennikarze.
W styczniu 2020 r. anonimowi przeciwnicy Skrzypczyńskiego zakładają na Facebooku profil „Quo Vadis PZT?”. W kolejnych wpisach nie pozostawiają na prezesie suchej nitki. Wytykają mu błędy, zarzucają warcholstwo, sugerują liczne nieprawidłowości — tłumaczy serwis.
„Nieraz mnie pobił”
23 września 2020 r. na profil „Quo Vadis PZT?” przychodzi wiadomość od, jak się okazuje, córki Mirosława Skrzypczyńskiego. „Witam. Czy chcą Państwo wiedzieć, jaki jest naprawdę Mirosław Skrzypczyński? Mogę wysłać zdjęcia”. Ewelina kontynuuje: „jak potrafi być agresywny przed swoją rodziną, jak coś idzie nie po jego myśli […] nieraz mnie pobił. Mam zdjęcia z każdego pobicia. Wcześniej nie wysyłałam, bo się go bałam, teraz uważam, że to za daleko zaszło” – tłumaczy.
Do wiadomości dołącza zdjęcia, na których widać podbite i podkrążone oczy, a także wyraźnie widoczne sińce na ciele. Dziewczyna wyznaje, że bała się ujawnić fotografie policji, ponieważ była szantażowana przez ojca.
„Dotykał mnie po piersiach i pupie”
Jak wynika z ustaleń Onetu, Mirosław Skrzypczyński przemoc stosował nie tylko wobec własnej rodziny, ale również wobec zawodniczek i zawodników. — Gdy miałam 14 lat, dotknął mnie po raz pierwszy. Łapał za piersi, pupę, w miejsca intymne… Do dziś pamiętam ten jego śmiech. Traktował to jako dobrą zabawę. Ile razy to zrobił? Po latach większość wspomnień wyparłam. Jestem jednak przekonana, że obmacywał mnie co najmniej kilka razy — mówiła jedna z zawodniczek chcąca zachować anonimowość.
Onet zapytał o Skrzypczyńskiego trenerów i działaczy. Według kilku kolejnych rozmówców pracę w tym klubie dzisiejszy prezes PZT zakończył po skargach rodziców niezadowolonych z jego metod wychowawczych. Dziennikarze rozmawiali również ze Skrzypczyńskim. Zaprzeczył, by kiedykolwiek stosował przemoc wobec swojej rodziny i byłych podopiecznych.