Newsweek: W Izraelu odbyły się piąte wybory w ciągu czterech lat i wszystko wygląda na to, że do władzy wraca oskarżony o korupcję Benjamin Netanjahu, który 16 miesięcy temu był już właściwie politycznym trupem. Co takiego dzieje się z izraelską demokracją?
Sever Plocker: — Demokracja ma się w Izraelu dobrze, ale z polityką jest gorzej. Poważne problemy zaczęły się od procesu Netanjahu [korupcyjnego – przyp. red.] w 2019 i 2020 r., kiedy w opozycji do niego powstał blok będący zlepkiem różnych ugrupowań lewicowych, centrowych i prawicowych, którego jedynym programem-hasłem było „Tylko nie Bibi”. Ta formacja nie mogła zmienić ani kraju, ani izraelskiej polityki. Blok był pozbawiony spójnego programu, a w jego skład wchodziły partie reprezentujące inne ideologie oraz mające odmienne poglądy na sprawy bezpieczeństwa czy relacje z Arabami. Blok „Tylko nie Bibi” z wyborów na wybory walczył z blokiem „Tylko Bibi”. Tym razem wygrał Netanjahu, bo blok „Tylko nie Bibi” nie miał żadnej konkretnej oferty dla wyborców. Sama wola odsunięcia od władzy Netanjahu to nie jest żadna polityka.