Wygląd jest czymś, co silnie absorbuje uwagę młodego człowieka. Większość doświadczeń zaczyna gromadzić w odniesieniu do swojego zewnętrznego wizerunku. W konsekwencji bywa, że traktuje siebie przedmiotowo – jego ciało staje się rzeczą, która może być oglądana, upiększana oraz poddawana zabiegom redukcji masy ciała.

Przeżywanie siebie sprowadza się wówczas do oglądania siebie. Nastolatki gloryfikują udział wyglądu zewnętrznego w osiąganiu poczucia własnej wartości. W gabinecie psychologa, poproszone o dokończenie zdania zaczynającego się od słów: „Żeby inni mnie lubili, muszę być…” najczęściej odpowiadają: „szczupły”. Tak jakby ta cecha wyglądu miała magiczną moc przyciągania szczęścia i zadowolenia z życia. Dlaczego tak się dzieje?

Profesor Marika Tiggemann, badaczka obrazu ciała, w jednym z badań sprawdzała, czy niezadowolenie matek z własnego wyglądu może mieć wpływ na podobnie umotywowane niezadowolenie ich dzieci w wieku przedszkolnym. Wyniki wskazują, że obraz „idealnego” ciała odbiega od prawdziwego już u 6-letnich dziewczynek. Stwierdzono, że większość badanych dziewczynek miała już wykształcone przekonanie na temat „idealnego” ciała. 59 proc. z nich pragnęło być szczuplejsze, u chłopców odsetek ten wyniósł 35 proc. Dziewczynki w wieku 6-8 lat uznawały, że pożądana przez nie figura jest znacząco szczuplejsza od obecnej. To właśnie w wieku 6 lat zaczyna się etap rozwojowy, w którym wzrasta świadomość istnienia ideałów społeczno-kulturowych w zakresie atrakcyjności fizycznej.

Badanie pokazało też, że dla badanych dzieci dieta była oczywistym środkiem do osiągnięcia ciała postrzeganego przez nie jako idealne. Nawet jeśli maluchy nie potrafiły zdefiniować słowa „dieta”, to wiedziały, czemu służy odchudzanie, choć równocześnie nie były świadome jego kosztów zdrowotnych. Ponadto większość z nich przypisywała nadwagę złym nawykom żywieniowym, co sugerowałoby, że otyłość jest kategorią, którą można sterować.

Wpływ rodziców na kształtowanie się obrazu ciała u najmłodszych dzieci wydaje się bardzo silny. Omawiane badanie pokazało, że zarówno dla dziewczynek, jak i chłopców to matki okazały się (w omawianym aspekcie) najistotniejszym wzorcem. Poziom niezadowolenia dzieci ze swego ciała był pozytywnie skorelowany z postrzeganym przez nie niezadowoleniem ich matek. Dzieci, które odbierały swoje matki jako pożądające szczuplejszej figury, miały tendencję do niezadowolenia ze swego ciała oraz wyrażały chęć bycia szczuplejszymi, niż są. Mali ludzie w spontanicznych komentarzach pokazali, że są świadomi tego, czy ich rodzice są niezadowoleni ze swych ciał oraz czy są na diecie, by zaradzić temu problemowi.

W innym badaniu poproszono matki 10-letnich dziewczynek o wskazanie wad i zalet swojego ciała. Następnie o to samo poproszono ich córki. Okazało się, że dziewczynki określiły jako „problematyczne” te same części ciała, co ich matki.

Dzisiejsze dorastające kobiety są pokoleniem wychowywanym przez matki, które często odrzucają swoje ciało, a tym samym nadmiernie koncentrują się na rozmiarach, wyglądzie i kształcie ciała córek. Te ostatnie, słysząc krytyczne opinie matek, mają bardziej negatywny stosunek do własnego ciała, w konsekwencji stosują rygorystyczne diety i częściej chorują. Można przypuszczać, że w niektórych rodzinach stosunek kobiet do własnego ciała powiela się w międzypokoleniowych wzorcach. Dobrą ilustracją dla tej hipotezy może być historia dorosłej pacjentki korzystającej z psychoterapii.

Jednym z wątków poruszanych przez nią na sesjach są relacje z dwiema ważnymi kobietami: matką oraz córką chorującą na zaburzenia odżywiania. Pacjentka wspomina, że w dzieciństwie nigdy nie doświadczyła zachwytu kobiecością mamy. Mama była osobą otyłą i wstydziła się swojego ciała. Przekazała córce przekonanie, że „na zewnętrznym wyglądzie koncentrują się tylko głupie baby, a my intelektualistki jesteśmy ponad to”. Pacjentka próbuje zrozumieć, w jaki sposób owo przekonanie mogło wpłynąć na jej relację z córką. Szuka odpowiedzi na pytanie, dlaczego „kobiecość pełną parą”, którą od kilku lat próbowała przejawiać jej córka, tak ją irytowała, że w konsekwencji zakazywała jej to okazywać.

Obecnie kobieta uczy się odkrywać i eksponować swoje ciało, pozwala sobie na to, by ubrać się w sposób, który zostanie dostrzeżony przez innych, i sprawdza, jak się z tym czuje. Gdy pojawia się myśl: „Za bardzo się odstawiłaś”, pozwala sobie doświadczyć, jak się czuje z tym, że przyciąga uwagę, że przestała być niewidzialna. Zaczyna lubić kobiecość – zarówno swoją, jak i córki – dostrzega ją i wzmacnia.

Pamiętajmy, że to rodzice kształtują pierwsze wyobrażenia dziecka na temat cielesności. Opiekun, który traktuje małego człowieka z czułością, uczy go akceptować własne ciało oraz traktować je jako źródło przyjemności. Dziecko, które takiej czułości nie zazna, nie będzie umiało traktować ciała w opisany sposób. Dotyk opiekuna, który jest zdenerwowany, przemęczony lub ma w ciele dużo napięcia, będzie inny. Jego ruchy będą mniej łagodne, momentami gwałtowne i nieprzewidywalne. Taki dotyk nie będzie kojarzony z przyjemnością, raczej z zagrożeniem.

Rodzina jest często nośnikiem kulturowych norm, w których atrakcyjność i możliwość osiągania sukcesów są definiowane wyglądem zewnętrznym, a zwłaszcza szczupłą sylwetką. Rodzice modelują określone postawy wobec własnego ciała, np. przekonanie, że można wpływać na jego wygląd poprzez wdrożenie odpowiedniej diety lub ćwiczeń. Obserwacja rodzica, który nieustannie prowadzi walkę z własnym ciałem oraz nie słyszy wysyłanych przez nie sygnałów, może spowodować, że nastolatek zacznie powielać ten schemat. Matka, która wciąż narzeka na wygląd swoich ud czy brzucha, nieustająco mówi o dietach, a ćwiczenia fizyczne traktuje jako pokutę za zjedzenie czegoś słodkiego, prawdopodobnie daje dziecku przekaz dotyczący dążenia do idealnego ciała. Martwienie się o wygląd zaczyna wówczas stanowić jeden z głównych tematów całego systemu rodzinnego.

Dziecko porównuje się z innymi według standardów narzucanych przez rodziców. Komunikaty, które słyszy od najbliższych, mają ogromne znaczenie. Dla dorastającej dziewczyny szczególnie istotne jest to, czy i w jaki sposób ojciec odnosi się do zmian zachodzących w jej wyglądzie. Postawy ojca wobec wyglądu fizycznego córki, jego reakcje i komentarze na temat jej zmieniającej się fizyczności mają istotny wpływ na to, jak kształtuje się w niej wizerunek własnego ciała. Tata może wspierać rozwój córki w obrębie jej czucia się̨ kobietą we własnym ciele i posiadania pozytywnego obrazu ciała, ale może również ten proces zakłócać.

Bywa, że kierowani lękiem przed własnymi reakcjami na rodzącą się seksualność córki ojcowie odsuwają się, gdy dziewczęta stają się kobietami. W konsekwencji odmawiają im tak ważnego i potrzebnego potwierdzenia ich kobiecości. Jedna z pacjentek chorujących na anoreksję wspomina, że jako mała dziewczynka miała bardzo dobry kontakt z tatą, a potem – w okresie jej dojrzewania – coś nagle się zmieniło. Było tak, jakby tata nie mógł znaleźć „instrukcji obsługi” nastolatki – nagle przestał z nią rozmawiać, bardzo się od niej oddalił. Nigdy nawet jednym słowem nie odniósł się do jej rodzącej się kobiecości. Dla tej dziewczyny oznaczało to brak akceptacji dla jej fizyczności. Jedynym dostępnym dla niej sposobem odzyskania miłości taty był powrót do ciała dziecka, próbowała więc je odzyskać.

Dziewczynki pozbawione przyjemności podobania się ojcu, bycia przez niego rozpieszczaną i adorowaną, mogą ukrywać w przyszłości swoją kobiecość i odrzucać własne ciało, a także poszukiwać uznania dla swojego ciała w sposób nieadaptacyjny. To, jak córka ocenia relacje z pierwszym mężczyzną swojego życia, ma znaczący wpływ na jej percepcję obrazu własnego ciała. Dość często dorastające kobiety postrzegają własne ciało właśnie przez pryzmat relacji z ojcem, który nierzadko wdrukowuje im własny model kobiecego piękna. Ten wzorzec stanowi dla nich punkt odniesienia w zabiegach, które mają na celu eksponowanie własnej kobiecości lub jej maskowanie. Im bardziej córka różni się fizycznie od wyobrażenia ojca, tym większe jest prawdopodobieństwo wystąpienia u niej zaburzeń odżywiania.

Z badań wynika, że dziewczęta przyjmują za swoje przekonania ojców, że szczupłe kobiety są bardziej atrakcyjne niż te grubsze, a także mają większą szansę na odniesienie sukcesu. Ojciec, który dostrzega fizyczne aspekty wyglądu córki i jednocześnie akceptuje ją taką, jaka jest, niewątpliwie przyczynia się do wykształcenia u niej pozytywnej postawy wobec własnej cielesności. Zapewnia jej doświadczenia, jakie pomogą dziewczynce przeobrazić się w kobietę, która będzie świadoma swojej wartości oraz odporna na przekazy kulturowe lansujące kult szczupłego ciała.

Gdy obserwuje się zachowania młodych ludzi, ich pełne lęku i niechęci myślenie o swoim ciele, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że wraz z rozwojem cywilizacji umyka nam coś bardzo ważnego. Nastolatki, zamiast patrzeć na ciało jak na partnera, traktują je jak wroga, z którym zmagają się dzień po dniu. Gubią gdzieś uważność i czułość na siebie oraz swoje potrzeby, przestają słyszeć sygnały, jakie ciało im wysyła. A przecież ogromne pokłady energii pożytkowane na walkę z ciałem można przenieść na inne, wartościowe dla siebie cele.

Często tak niewiele potrzeba, by dziecko pozwoliło sobie podejść do swojego ciała z troską i wyrozumiałością. Ciało jest niczym pamiętnik – zapisuje się w nim wszystko to, co przeżyliśmy. To dorosły może pokazywać dziecku, jak to jest przyjmować ciało razem z tym, jakie jest, co ze sobą niesie i czego doświadcza. Rolą rodzica nie jest uczyć dziecko, jak jego ciało powinno wyglądać, ale jak może w tym ciele dobrze żyć.

Katarzyna Kaniecka – psycholog i pedagog, współpracuje z Kliniką Uniwersytetu SWPS Rodzina-Para-Jednostka w Poznaniu, gdzie prowadzi psychoterapię indywidualną nastolatków i osób dorosłych, konsultacje dla rodziców, grupę dla rodziców nastolatków oraz warsztaty rozwojowe. Pracuje w nurcie analizy transakcyjnej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *