Wirusy nie kojarzą nam się dobrze. SARS-CoV-2, MERS, AIDS. Są przyczyną poważnych, niekiedy śmiertelnych chorób, ale to tylko część prawdy. Okazuje się bowiem, że fragmenty niektórych z nich znajdują się w naszym genomie. Stanowią może nawet kilkanaście procent ludzkiego DNA. I wbrew temu, co jeszcze niedawno sądzili naukowcy, wcale nie są genetycznymi śmieciami, lecz cały czas aktywnie działają w naszych organizmach. Uczeni z Tufts University właśnie wykazali, że fragmenty genomu dawno żyjących wirusów, które wywołały infekcje u naszych dalekich przodków przed milionami lat, potrafią wytwarzać białka wirusowe i sprzyjać rakowi piersi i czerniakowi.
Mechanizmu tego zjawiska naukowcom na razie nie udało się wyjaśnić. Być może fragment wirusowego genomu przyłącza się w pobliżu genu onkogennego i doprowadza do jego aktywacji. Z tego powodu geny, które w prawidłowych komórkach zazwyczaj są uśpione, nagle przez tę integrację z genomem wirusa stają się aktywne. W komórce tworzą się białka wirusowe i rozpoczynają całą kaskadę reakcji, które prowadzą do tego, że komórki prawidłowe stają się nowotworowymi i dzielą w nieskończoność. – Choć od opisania genomu człowieka minęło już ponad 20 lat, to wciąż uczymy się o interakcjach zachodzących pomiędzy genami – przyznaje dr Paweł Zmora, wirusolog z Zakładu Wirusologii Molekularnej w Instytucie Chemii Bioorganicznej PAN w Poznaniu.