*Jeden prywatny e-mail ze służbową sprawą wystarczył, by do dymisji podała się brytyjska minister spraw wewnętrznych Suella Braverman. Ale zaledwie dzień później w jej ślady poszła premier Liz Truss, która w ciągu 44 dni swoich rekordowo krótkich rządów zdołała doprowadzić do zapaści gospodarki, kursu funta i notowań torysów. Brytyjczycy wisielczo żartują, że to jedyna premier, która pogrzebała królową, gospodarkę, funta i własną partię. Brytyjski tabloid „Daily Star” 14 października kupił w supermarkecie główkę sałaty, przekonując, że przetrwa ona dłużej niż Truss na Downing Street 10. I sałata wygrała. Oglądając te doniesienia z Londynu, premier Morawiecki i (wciąż) minister Dworczyk musieli pewnie zanosić się śmiechem, wymieniając komentarze w prywatnych e-mailach.

* Postbrexitowa groteska w brytyjskiej polityce akurat w Polsce nie powinna być powodem do Schadenfreude. Zwłaszcza teraz, kiedy w obliczu spadających sondaży prezes PiS zdecydowało, że jedynym wyjściem jest zaostrzenie antyunijnego kursu. Premier David Cameron w zasadzie nie chciał brexitu, rozpisał słynne referendum, by wzmocnić się politycznie. Skończyło się zmanipulowaną kampanią i minimalną wygraną przeciwników Unii Europejskiej. Wielka Brytania to tylko cień dawnego imperium, ale wciąż jest to bogaty kraj i do niedawna płatnik netto do unijnego budżetu. Bez UE będzie jej trudniej (to już widać), ale jakoś sobie poradzi. Polska z unijnego budżetu czerpie co roku dziesiątki miliardów euro, a pod względem bogactwa Wielkiej Brytanii długo jeszcze nie doścignie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *