– Jak patrzę czasem, jak o 7.00 zmarznięci ludzie wożą dzieci na rowerach do szkół, to trochę się uśmiecham – mówiła na antenie radia Zet Kempa. – Rekreacyjnie, w weekendy i po pracy jak najbardziej, jednak postęp techniczny powinien być – dodała.
Słowa Kempy zaskoczyły wiele osób, a przede wszystkim rodziców, którzy zamiast jazdy komunikacją miejską czy samochodem świadomie wybierają rower. Wielu z nich naśmiewa się ze słów Kempy: – Pani poseł, jest nam zimno i jesteśmy zmarznięci. Prosimy o podwózkę limuzyną.
Rower jako „zaprzeczenie postępu”
Beata Kempa rozmawiała w Radiu Zet m.in. o Europejskim Zielonym Ładzie. Przy okazji tej dyskusji zdecydowała podzielić się swoją refleksją na temat rowerzystów, którzy rzekomo cierpią, zawożąc swoje dzieci na rowerze do przedszkoli i szkół. Według posłanki nie jest to dobry sposób na podwózkę – sama przyznała, że z Polski do Brukseli jedzie samochodem 11 godzin, a autem elektrycznym „pewnie jechałaby trzy dni”.
– Rozumiem postęp technologiczny, czyste powietrze, jestem „za”, ale jeśli dalej będziemy szli w tym kierunku, to staniemy się Europą, z której cały przemysł wywędruje do Azji. – przekonuje polityk Solidarnej Polski, która stwierdza też, że „fajnie jest jeździć na hulajnodze, wielu uważa, że powinniśmy jeździć tylko hulajnogami albo rowerami, ale życie to weryfikuje”. Kempa w ten sposób otwarcie krytykuje politykę całkowitej rezygnacji z jazdy samochodem na rzecz poprawy stanu środowiska, twierdząc, że pozbywając się ich, „cofamy się w rozwoju”.
Odzew na słowa Kempy
W reakcji na wypowiedź europosłanki pojawiło się wiele komentarzy ludzi, którzy korzystają z roweru jako podstawowego środka komunikacji i świadomie decydują się na odwożenie nimi dzieci do szkół. Wbrew obawom polityczki, twierdzą, że wcale nie cierpią z tego powodu.
– Beata Kempa błysnęła intelektem, mówiąc, że jak patrzy o poranku na ludzi wiozących rowerami dziećmi do szkoły „to trochę się uśmiecha”. Nie żeby Beata Kempa była kimkolwiek, kto cokolwiek znaczy i do kogo trzeba było się odnosić, ale nie mogłem oprzeć się pokusie udokumentowania tych naszych porannych cierpień. Ja tę możliwość traktuję raczej w kategoriach uprzywilejowania – można przeczytać na profilu dziennikarza Filipa Springera pod materiałem, w którym z uśmiechem przemierza ulice na rowerze, wioząc dzieci do szkoły. Nie braknie tam „przerażającego” widoku: kolorowych liści w parkach czy pysznej kawy, należącej się po wysiłku.
– Trochę mi smutno na myśl o tym, że coś tak przyjemnego jak jazda rowerem pani Kempie kojarzy się z cierpieniem. Mnie cierpnie skóra na grzbiecie, gdy myślę o siedzeniu w samochodzie w korku – pisze jedna z obserwujących profil Springera na Instagramie.
Nie tylko Springer odniósł się z ironią do słów Kempy. – Mam nadzieję, że nie doniesie pani na mnie do opieki społecznej, że narażam dzieci na zmarznięcie w drodze do przedszkola. Niestety, reprezentujemy inny postęp technologiczny niż pani. Poza tym nie będę wciskał na siłę dzieci na tylne siedzenie samochodu – pisze na Twitterze dziennikarz Grzegorz Żądło.
Zielony Ład
European Green Deal, czyli Europejski Zielony Ład, to inicjatywa Komisji Europejskiej, której nadrzędnym celem jest osiągnięcie neutralności klimatycznej w Europie do 2050 roku. Jej najważniejszymi elementami jest chociażby znaczące zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych, redukcja emisji toksycznych zanieczyszczeń do zera czy dostarczanie czystej, taniej i bezpiecznej energii, co umożliwić ma wprowadzenie granicznego podatku węglowego.
Słowa Kempy nie spodobały się nie tylko rowerzystom, aktywistom miejskim i działaczom na rzecz ochrony środowiska naturalnego, którzy w odpowiedzi na zdanie posłanki wskazali wiele zalet wybierania roweru ponad jazdę komunikacją i samochodem. Ich zdaniem, oprócz oszczędności pieniędzy (płacenie za paliwo) i czasu (stanie w korkach), troszczymy się i o naszą planetę, i o własne zdrowie.
– Pssst… nie mówcie tego Beacie Kempie, ale tak właśnie wygląda postęp. Lawinowo przyrasta osób poruszających się na co dzień na rowerze po Warszawie! W porównaniu do 2021 mamy przyrost o 37 proc., a w dwa lata o ponad 50 proc.! – informuje na Facebooku profil „Miasto jest nasze”, posiłkując się danymi Zarządu Dróg Miejskich w Warszawie.
Podobną opinię wyrazili także niektórzy politycy opozycji. — W obliczu katastrofy klimatycznej rower jest najsensowniejszym sposobem przemieszczania się. Jeżeli ktoś tylko ma taką możliwość, to powinien jeździć rowerem — komentuje w „Fakcie” poseł Lewicy Andrzej Rozenek.
– Pani Kempa nie pomyślała, że ludzie wiozą swoje dzieci na rowerach nie dlatego, że chcą, tylko dlatego, że nie mają na paliwo. Wystarczy z nimi porozmawiać, a nie patrzeć zza okien limuzyny — uważa poseł Koalicji Obywatelskiej, Waldy Dzikowski.