Przechadzając się po dzielnicach oddalonych od centrum Londynu, widzę ludzi odbywających pielgrzymki po dyskontach w poszukiwaniu tańszych produktów. Widzę też coraz więcej zamkniętych sklepików i sporo zahibernowanych na zimę pubów.
– Sama najchętniej zapadłabym w zimowy sen – stwierdziła Angielka, kobieta w średnim wieku. Stała w towarzystwie starszej koleżanki, obie czytały komunikat na drzwiach lokalnego pubu, w którym napisano, że z powodu rosnących kosztów utrzymania bar będzie zamknięty do wiosny. – Nie pamiętam czegoś takiego, jak żyję – stwierdziła starsza kobieta.