– Jeśli polskie rodziny mają oszczędzać, to niech państwo za to zapłaci! – rzucił Robert Biedroń, jeden z liderów Lewicy, na początku października, na konferencji programowej w Gdańsku. Jego ugrupowanie zaproponowało autorski pomysł na częściowe przynajmniej rozwiązanie problemów wywołanych przez kryzys energetyczny. Pakiet nazwany prześmiewczo „zmywarka plus” albo „lodówkowym”, jak pomysły Biedronia skomentowali internauci, miał być skierowany do blisko 7 mln gospodarstw domowych, tych mniej zamożnych. Wedle słów Biedronia każde z nich miałoby otrzymać po 2,5 tys. zł dofinansowania na wymianę energochłonnego AGD na urządzenia zużywające mniej prądu.
Jak łatwo policzyć, taka operacja kosztowałaby 17,5 mld zł, czyli niemałą sumę, której zadłużające się w ekspresowym tempie państwo nie ma i w przewidywalnej przyszłości mieć nie będzie. Niemniej inwestycje w energooszczędny sprzęt domowy warto rozważyć także w ramach domowego budżetu. Na dłuższą metę wymiana płyty kuchennej, lodówki czy pralki na bardziej energooszczędne powinna się bowiem opłacić. A im wyższe ceny energii, tym zwrot z takiej inwestycji będzie szybszy.